5 X
Noc zapadła już dawno. Na niebie, niezasłoniętym przez ani jedną chmurkę, błyszczały srebrne gwiazdy, przywodząc na myśl atramentową tkaninę z wyhaftowanymi mieniącymi się punkcikami. W wilgotnej od rosy trawie cykały świerszcze, a dźwięk ten w porównaniu z panującą wokół internatu ciszą wydawał się niemalże krzykiem. W żadnym pokoju nie świeciło się już światło, większość uczniów pogrążona już była w sennych marzeniach.
Spirydion Ateş przewracał się z boku na bok, za każdym razem czując narastającą wściekłość. Przyciskając głowę do poduszki rozpaczliwie próbował zasnąć i obudzić się dopiero rano, jednak jego starania nie przynosiły jak dotąd żadnego efektu. Gdy już udało mu się odpłynąć w błogosławione objęcia Morfeusza, błogi stan nie trwał długo. Budził się po około kwadransie, wściekły na cały świat i próbował znaleźć w myślach kogoś, kogo mógłby obwinić za... za bardzo wiele. Za wszystkie nieprzespane noce. Za swoją megalomanię. Za brak kompana, który mógłby go zrozumieć. Za... za wszystko.
Bezszelestnie poderwał się z łóżka i podszedł do okna. Utkwił wzrok w sklepieniu niebieskim, jakby miał zamiar wygrać z nim bitwę na spojrzenia.
- Pewnie jesteś Bogiem, co? - mruknął, opierając dłonie na parapecie. - Mieszkasz gdzieś tam ponad nami i stamtąd wszystkich obserwujesz, nie? To chyba czas, żebyśmy porozmawiali. Nigdy nie miałeś okazji zamienić ze mną chociaż słowa, ba, nigdy nie dałeś mi żadnego znaku swojej obecności, może nie istniejesz naprawdę? Może Hitler miał rację? Może chrześcijaństwo jest jedynie wynalazkiem chorych umysłów?
Po tych słowach znów zapadła idealna cisza. Bóg, o ile istniał, nie miał widocznie ochoty rozwiać wątpliwości Spirydiona.
- No to... dobrze. Załóżmy, że istniejesz. Tak naprawdę to mam pewnie schizofrenię i gadam sam do siebie, ewentualnie do mojego odbicia w lustrze czy oknie, ale załóżmy, ze nie jestem, a Ty istniejesz naprawdę. I ja mogę z Tobą porozmawiać, kiedy tylko zapragnę. Możemy się tak umówić?
Zamilkł, jakby oczekiwał odpowiedzi. Wiedział, że nigdy jej nie otrzyma, a jeśli już miałby, to na pewno nie od Boga, do którego się zwracał, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. Nawet się cieszył, że nikt mu nie odpowie. Nikt go nie wyśmieje, ale na pewno wysłucha.
- Więc... Ty jesteś Bogiem, no nie? Nikt nie zna Twojego imienia, bo wtedy miałby nad Tobą władzę... Pewnie Ty znasz imiona wszystkich, moje także...
Odniósł wrażenie, że jedna z gwiazd zamigotała, ale nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Wciąż wpatrywał się w przestrzeń między srebrnymi punkcikami.
- Skoro jesteś wszędzie to możemy porozmawiać także na dworze. A teraz z łaski swojej odwróć się, chciałbym założyć na siebie coś cieplejszego.
I zaciągnął zasłony, jakby nie wierzył, że jego rozmówca może spełnić prośbę.
Zrzucił jedwabną granatową piżamę i zaczął powoli zakładać dzienne ubranie. Czarne spodnie, biała koszula z żabotem, jak to przystało na cesarza, płaszcz i peleryna w kolorze spodni oraz oczywiście niewymowne. Włożył na głowę jeszcze cylinder i wyślizgnął się z pokoju. Zakradł się do drzwi wejściowych i po chwili znalazł się na dworze.
Było dosyć chłodno, jak przystało na październikową noc. Zegarek na nadgarstku Cypru wskazywał kwadrans do piątej.
- W sumie to... chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć - Spirydion kontynuował swój monolog, kierując się ku tyłom internatu. Za budynkiem znajdowały się odgrodzone niskim murkiem łąki - to tam miał zamiar się udać. - Dziwnie mi przemawiać do kogoś, kogo nie można zobaczyć gołym okiem. Daj mi jakiś znak, że jesteś.
Sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął z niego białe rękawiczki z jedwabiu, choć nie przypominał sobie, by je tam wkładał.
- Przyniosłeś mi... rękawiczki? - spytał, nieco zbity z tropu. - Słyszałem już, że kule nosisz, ale rękawiczki... Dobra, nie będę narzekał, mogą się przydać.
Wsunął je na dłonie i wspiąwszy się na murek, uniósł dumnie głowę. Doskonale widział okolicę... czyli w sumie tylko łąki. Zeskoczył na trawę i poszedł przed siebie. Każdy jego krok był doskonale słyszalny, szmer wilgotnej trawy przydeptywanej przez but niósł się w powietrzu jak nigdy. Noc była wyjątkowo cicha.
- Nie będziesz zadowolony z tego, co planuję zrobić... tak sądzę - Kąciki ust blondyna uniosły się lekko w gorę. Przystanął i poprawił jedwabny cylinder, wytężając słuch i węch. Do jego uszu dotarło ciche miauknięcie.
- Kici kici kici - szepnął Spirydion, kucając. - Kici kici...kiiici kici kici...
Z mroku wyłonił się kot i zaczął ocierać swój łebek o nogę Cypru. Ten złapał kota za skórę na grzbiecie i położył sobie na kolanach. Z kieszeni wyjął srebrny nóż i delikatnie naciął skórę na brzuchu zwierzęcia, rozchylając wcześniej futerko. Czując chłód ostrza na swoim drobnym ciałku miauknęło i próbowało się uwolnić, ale uścisk Ateşa był jakby ze stali. Spirydion powtórzył tę czynność kilka razy, ale na innych częściach anatomii. Słuchanie miauczenia udręczonego kotka sprawiało mu tylko przyjemność i nie powodowało żadnych wyrzutów sumienia, ergo - czemu miałby przerwać tę czynność?
- Oj, widzę, jak się denerwujesz, ale powinieneś się już przyzwyczaić, ja tak zawsze... No dobra, nie zawsze, ale... nieważne...
Zanucił pod nosem fragment Dla Elizy i zatopił nóż w karku zwierzęcia. Zesztywniało. Wyciągnął ostrze i chwyciwszy kota za skórę na grzbiecie, zawiesił w powietrzu nad sobą. Szkoda mu było spodni i płaszcza.
- Moment... w kieszeni powinienem mieć zapalniczkę... - odezwał się Cypr. Po jego twarzy błąkał się nieprzytomny uśmiech. Szybko wyciągnął wspomniany obiekt i zaczął podpalać kotu wąsiki. Nie miał nawet siły, żeby się wyrywać, musiał słabnąć z upływu krwi. Czarne wąskie nitki tliły się i gasły.
- Chcesz, żebym skrócił twoje cierpienia? Dobrze, będę już litościwy...
Wziął znów nóż i wycelował nim w serce kota. Dłoń w białej rękawiczce lekko zadrżała, gdy trysnęła na nią krew. Wyciągnął ostrze z rany i położywszy zwierzę na trawie, zaczął kopać płytki dołek. Wrzucił do niego zwierzaka i przysypał lekko ziemią.
- I tak nikt się nie dowie - powiedział do siebie, uśmiechając się z satysfakcją. Jego białe rękawiczki były już biało-brązowo-czerwone, ale nie przejął się tym. Schował nóż do kieszeni i oddalił się, nucąc jakiś klasyczny utwór. Pod osłoną nocy nic mu nie groziło. Tak przynajmniej myślał.
_________________________
Bardzo śmieszny żart. Tekst powyżej został napisany w wyniku ogromnej nudy i potrzeby stworzenia czegoś. Wolę tego nie komentować, aczkolwiek jeśli ktoś miałby ochotę, proszę bardzo. Chętnie zobaczę, co kto ma do powiedzenia.
I patron honorowy notki. Nie jestem w stanie tego nie dodać. Temu panu uniżenie się kłaniam, zamiatając szerokim rękawem zakurzoną podłogę, dziękując za genialną twórczość, jak i za wenę na tekst, który widać powyżej.
Proszę o przeczytanie notki informacyjnej!
Poradnik dla nieogarniających!
~Nabór otwarty!~
Opisy i ogólny podział zostały wzięte z bloga hetalia school.
Jest rok szkolny 2010/2011
UWAGA!
Niżej przedstawiona przez nas historia może zawierać:
-przemoc;
-związki homoseksualne;
-sceny +18;
-dużą ilość przekleństw.
~
♥ Wszelkie pomysły, uwagi, zażalenia, listy miłosne itd. itp. prosimy zgłaszać na numer 11273635 (Słowacja) lub 12540484 (Singapur)
_____________
Jeżeli blog osiągnie 10 autorów będziemy mogli zlikwidować kolejkę, oczywiście jeśli wam będzie wygodniej~ :3
wtorek, 24 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zabiłeś koteczka! T^T Mój mały słodki koteczek! T^T Ale mimo to, notka była ciekawa, nie powiem, ale koteczka Ci nie daruję xD
OdpowiedzUsuń[Dzięki, miło słyszeć (czytać). A kot biedny, osobiście mu nie zazdroszczę i Spirydion także nie, ale on nie ma za grosz empatii :D]
Usuń[No tak, mam nadzieje, że twoje przyszłe notki nie będą tak mordercze, bo mi wszystkie kotki pozabijasz T^T]
Usuń[Nie martw się, następnym razem pod nóż Spirytka (o.O) pójdzie ktoś, kto bardziej na to zasługuje :3]
OdpowiedzUsuń[o.O To ja się boje któż to taki będzie o.O Cóż, lepiej będzie się trzymać z dala od Spirytka, kiedy ten ma nóż w dłoni xD]
Usuń[Spokojnie, on tylko tnie na kawałki :>. I do kogokolwiek się dobierze, to na pewno do takiej osoby, żeby było ciekawie :>.]
OdpowiedzUsuń[Hm... Żeby było ciekawie? Do Ivana? o.O Nie, bo to byłaby wciąż nie równa walka, Ivan to już jest potworem xD]
Usuń[Ivan raczej nie, lepiej mu nie podpadać także i ze względu na Białoruś... której w sumie nie ma, ale i tak lepiej uważać >_<. Kogoś tam sobie wybiorę ^^]
Usuń[Tak, bo Białorus znajdzie jeszcze sposób, jak to dostać się do tejże szkoły xD Z nią nigdy nie wiadomo o.O Hm... No to lepiej będę się bać, tak już na przyszłość xD]
Usuń[Z Nataszą to nigdy nic nie wiadomo, taki iksik, jak w matematyce oo.
UsuńHm, póki co mam na celowniku Skandynawię i zachód Europy, tak więc reszta świata może odetchnąć. Na razie 8D.]
[Racja, strach się bać, a jeszcze będzie woźnego udawać o.O
UsuńUf~ Czyli na razie mogę mieć spokój, bo ja ze wschodu sem xD Cóż, nie dziwie się czemu tej części lepiej nie tykać, a końcu tu są zabaweczki Rosji...]