Proszę o przeczytanie notki informacyjnej!

Link

Poradnik dla nieogarniających!

Link

~Nabór otwarty!~
Opisy i ogólny podział zostały wzięte z bloga hetalia school.
Jest rok szkolny 2010/2011
UWAGA!
Niżej przedstawiona przez nas historia może zawierać:
-przemoc;
-związki homoseksualne;
-sceny +18;
-dużą ilość przekleństw.

~
♥ Wszelkie pomysły, uwagi, zażalenia, listy miłosne itd. itp. prosimy zgłaszać na numer
11273635 (Słowacja) lub 12540484 (Singapur)

_____________

Jeżeli blog osiągnie 10 autorów będziemy mogli zlikwidować kolejkę, oczywiście jeśli wam będzie wygodniej~ :3

piątek, 29 czerwca 2012

Salve~

Kraj: Watykan (Państwo Miasta Watykańskiego, łac. Status Civiatis Vaticanæ, wł. Stato Della Città del Vaticano)
Stolica: Watykan
Język urzędowy: łacina, włoski
Data urodzin: jedenasty lutego
Symbol narodowy: powojnik pnący
Imię i nazwisko: Marco Anshelm Vargas
Wygląd:
Idealny aryjski typ - blada cera, jasne włosy, błękitne tęczówki błyskające zza szkieł małych okularów, które zakłada, by wyglądać nieco poważniej i sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Na szyi zawsze ma zawieszony żelazny krzyż, który czasami schowany jest pod koszulą, jeśli nie rozepnie jej mniej więcej do połowy. Błętkitne jeansy opinają jego długie, dosyć szczupłe nogi. Zawsze nosi ciężkie wojskowe buty, tylko na spotkania z szefem zakłada jakieś bardziej normalne. Raz na ruski rok może nawet wcisnąć się w garnitur, ale robi to, kiedy naprawdę już musi. Przez szczuplutką budowę ciała i jasną karnację wielu podejrzewa go o anemię, ale to oczywiście brednie. Marco nie znosi wf-u i ma z niego zwolnienie ze względu na to, że prawa noga jest nieznacznie dłuższa od lewej, a prawa stopa jest nieco... ekhem, tak, nieco zdeformowana. Nie uprawia przez to sportu, najwyżej może posędziować w siatkę albo poodbijać piłkę do nogi lewym kolanem.
Charakter:
Jego szef często stawia mu za wzory do naśladowania świętych Kościoła katolickiego, przez co ich po prostu nie znosi i to tak lekko mówiąc. Twierdzi, że może i by wierzył w Boga, gdyby nie to, że musi w każdą niedzielę i święta chodzić na msze, przestrzegać dekalogu oraz przykazań kościelnych, regularnie (to jest co miesiąc) się spowiadać, a także chodzić do komunii. Wiele rzeczy sobie olewa i dobrze mu z tym. Stara się, by nikt nie miał mu nigdy nic do zarzucenia, ażeby nikt nie poznał słabych stron jego charakteru. Ma własny zeszycik w twardej oprawie, w którym opisuje (lub rysuje) hentai i yaoi (za yuri woli się nie brać) i często robi to w wolnym czasie albo na biologii, kiedy mu się nudzi. Nienawidzi tegoż przedmiotu, a także plastyki - rysowanie idzie mu całkiem nieźle, ale wszyscy ciągle mają coś do jego rysunków, mimo, że są całkiem w porządku. Wypowiada się płynnie w trzech językach - włoskim, niemieckim i latyńskim. Angielski nie jest jego mocną stroną tylko dlatego, że nie chce się tego języka nauczyć. Nienawidzi u siebie potrzeby snu, jego zdaniem jest on tylko marnowaniem czasu, który można by spożytkować na ważniejsze zajęcia. Lubi sprzątać i pracować, za to wręcz nie znosi, gdy ktoś mu w tym przeszkodzi bądź przerywa mu wypowiedź, bo wtedy traci wątek. Na ogół mówi raczej mało, ale kiedy już się odezwie, światu ukazuje się jego niezwykle cięty język. Zgasił już wiele osób, w tym także Prusy i swojego szefa. Zbyt kulturalny nie jest, rzadko używa magicznych słów, potrafi wykłócać się o wszystko, nawet drobnostkę. Często zwraca uwagę na detale. Kocha historię i wie na jej temat więcej, niż niektórym by się wydawało. Ma mały notesik oprawiony w skórę, w którym od wielu lat opisuje, co się działo każdego dnia. Klnie jak szewc nawet bez powodu - najczęściej mówi „Pierdolę tę robotę” albo „Panie, idź pan w chuj” (to drugie zwłaszcza gdy jest pijany i któryś z braci Włochów próbuje mu się narzucać).
Lubi: wszystko, co heretyckie, słodycze, książki, historię, niemiecki, przemoc, burze, horrory, ciemne lasy, magię, duchy, muzykę, naleśniki, wilki, czołgi, gasić innych
Nie lubi: Włoch, świętych, zbytniej dekoracyjności wnętrz, swojego szefa, aliantów, wyolbrzymiania rzeczy, zdrobnień
Klasa: Europa
Rodzina:
Cesarstwo Rzymskie, tak zwany Dziadzio Rzym - dziadek. Watykan nie jest pewien, czy chce z nim mieć cokolwiek wspólnego
Feliciano i Lovino - bracia. Znienawidzeni, ale jednak bracia. Marco nie zawsze się do nich przyznaje
San Marino - kuzyn. Słabo się znają, niewiele mieli ze sobą do czynienia, mogłoby się więc zdarzyć, że blondyn zobaczyłby San Marino i zastanawiałby się, kim ten człowiek jest
Pokój: pięćdziesiąt
Inne uwagi:
 - Jego szefem, w przeciwieństwie do szefów innych krajów, jest papież.
 - Najbardziej lubi dwie liczby, a są to osiemdziesiąt osiem i sześćset sześćdziesiąt sześć (tak, to sugestia).
 - Przepadałby za swoim szefem, gdyby ten nie załamywał rąk nad poglądami i zachowaniem Marco (czasami również nad wyglądem), choć z pewnością lubi jego narodowość.
 - Często kiedy mówi, żywo gestykuluje dla podkreślenia wypowiadanych słów.
 - Ma trzy szóstki, czwartą kazał sobie wyrwać.
 - Uczęszcza na kółko dziennikarskie.

24 komentarze:

  1. [Hejoł :3 Co powiesz na wątek? :3]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wolałabym gdybyś ty zaczęła xD Bo jakoś przez zastój pomysłów na razie mi brakuje, jednak zaraz na pewno się rozruszam ^w^]

    OdpowiedzUsuń
  3. [No to sukces, jest początek i można pisać ^w^]

    Alexej właśnie przechadzał się z wolna po korytarzach internatu, jakoś specjalnie nie miał nic do roboty, a wolał czymś się zająć. Po jakiejś chwili krążenia zauważył siedzącego na ziemi chłopaka, chciał go zignorować, w końcu z kimś takim nigdy nie wiadomo, jednak słysząc jego głos zatrzymał się przed nim.
    - Cześć - powiedział mierząc go uważnie wzrokiem. Chłopak nawet przypadł mu do gustu, tylko powinien się pytać czemu w szkole jest tak dużo blondynów, ten kolor nieraz go denerwuję. - Jak się nazywasz? - zapytał uśmiechając się z lekką nutą złośliwości, założył też ręce na piersi.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Alexej Tamaro - odpowiedział beznamiętnie dalej dokładnie mu się przyglądając. Po chwili przysiadł się obok niego na ziemi. Cóż, warto czasem poznawać nowych ludzi. - A jakim to krajem jesteś? - zapytał obserwując go dalej uważnie. Możliwe, że usiadł nieco za blisko nowo poznanego chłopaka, jednak kto by się tym przejmował. - Bo ja jestem Słowacja, jeśli oczywiście kojarzysz taki kraj - dodał znów uśmiechając się nieco złośliwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Och, więc jednak ktoś wie gdzie leży mój kraj! A już się bałem, że wszyscy będą znać tylko Czechosłowację, a samą Słowację zapomną - zaśmiał się cicho i lekko się uśmiechnął, tym razem był to szczery uśmiech, jednak w jego oczach krył się lekki smutek, to pewnie przez przypomnienie sobie o bracie. - I słyszałem o Watykanie, jednak sądziłem, że będziesz trochę inny. Cóż, jednak sądzę, że z chęcią poznam Cię bliżej. Może gdzieś się przejdziemy? - zapytał obserwując go z uwagą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiechnął się do niego i delikatnie przeciągnął.
    - Inny w pozytywnym znaczeniu - zaśmiał się cicho, a na jego twarzy ponownie zakwitł złośliwy uśmiech, widać było, że zbyt szybko z niego nie zrezygnuję. - Cóż, kojarzę nieco te miejsca, możemy iść do pobliskiego parku, jest to kawałek stąd jednak to zawsze miły spacer - powiedział zaraz podnosząc się z podłogi. Otrzepał swoje nieco podarte, czarne jeansy z kurzu i poprawił fryzurę dłonią. - Chodźmy, po co tracić czas? - oczekiwał już tylko aż tamten wstanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spojrzał w stronę cichego śmiechu i westchnął cicho, skoro chłopak nie chciał by zwracać uwagę na chichot, to lepiej będzie go zignorować.
    - Jasne, chodźmy - powiedział powoli idąc w kierunku wyjścia z internatu. W końcu nigdzie mu się nie śpieszyło i jak zdążył już zauważyć, jego nowy znajomy raczej wolałby iść nieco wolniej. Uśmiechnął się do niego lekko, jakby chcąc dodać mu otuchy. - A może potem pójdziemy na lody? - zapytał zaraz z nutką nadziei.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiechnął się do niego delikatnie, cóż skoro ten już proponował, że mu postawi loda.
    - Jasne, w takim razie następnym razem będę ja stawiać, by było fair - powiedział i wychodząc powoli z internatu. Spojrzał jeszcze na swojego towarzysza, jakoś nie myślał, że ten będzie aż taki wysoki. Przy nim czuł się nawet jeszcze niższy niż zazwyczaj, jednak wolał tego nie okazywać. W końcu nie będzie robił za jakiegoś niestabilnego emocjonalnie dzieciaka!

    OdpowiedzUsuń
  9. - Dziwni? To za mało powiedziane, niektórzy są aż rąbnięci - zaśmiał się złośliwie i spojrzał na niego kontem oka. - Zapewne ja w twojej hierarchii należę do tych dziwnych - zaśmiał się pod nosem i delikatnie przeciągnął. Jako iż był naprawdę ładny dzień aż miło mu się spacerowało. Poza tym byli już coraz bliżej parku, co za tym szło zaraz zjedzą przepyszne lody. Na samą myśl o mrożonym smakołyku Alexej uśmiechnął się delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Niemcy? Tak, on jesteś dosyć dziwny i nawet nieco przewrażliwiony na punkcie tego Włocha. - westchnął cicho powoli wchodząc na teren parku. - Widać, że ten wredny szwab jest o niego bardzo zazdrosny - dodał po chwili o odwrócił się na pięcie. Zaczął iść tyłem z nadzieją, że na nikogo nie wpadnie. Uśmiechnął się do Watykanu, jakoś postanowił mu się przyjrzeć po raz kolejny, tym razem jakby szukając w nim jakiś głębszych uczuć w stosunku do Felicjano.

    OdpowiedzUsuń
  11. - A tak po prostu, nie mam konkretnego powodu - powiedział dalej go obserwując. - A właściwie to ile ty masz wzrostu? - zapytał uśmiechając się lekko. Nawet nie zwrócił uwagi, że niemal na kogoś wpadł dalej idąc tyłem. - Felicjano czasem może irytować, ale jest naprawdę miły, bynajmniej tak opowiadał mi mój starszy brat. I oczywiście też narzekał, że Niemcy czepiał się tego iż spędzili ze sobą cały dzień.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Jakiś ty wielki! Chyba z piętnaście centymetrów wyższy niż ja! - powiedział nieco przerażony, w końcu to było naprawdę dużo, teraz naprawdę będzie się czuł przy nim niezwykle mały. Słysząc nowinę o Ludwigu zaśmiał się złośliwie. - No to naprawdę niezłe z niego ziółko mamy. I to bardzo ciekawy pomysł, w końcu by wiedział, że nie powinno się być przesadnie zazdrosnym - uśmiechnął się kącikiem warg.
    [Ok, no to dobranoc i do zobaczenia jutro! :3]

    OdpowiedzUsuń
  13. Kącik jego ust powędrował ku górze w dość złośliwym uśmiechu.
    - Naprawdę chcesz byśmy my robili wszystko i poszło na nas? Nie łatwiej zrzucić na kogoś czarną robotę i by mu się oberwało? - zapytał obserwując go uważnie. - Można by np. Ivana w to wrobić, wmawiając mu, że Ludwig podkrada mu wódkę. Tak... To by było świetne widowisko - zaśmiał się cicho. Jeszcze przez chwilę szedł tyłem uważnie obserwując reakcję nowego kolegi, niestety zaraz po skończeniu wypowiedzi potknął się o coś i runął z hukiem na ziemie.
    - Ał... - syknął delikatnie masując obolałe ramię.

    OdpowiedzUsuń
  14. Alexej dalej masował obolałe ramię, mógł uważać jak idzie, ale po co... Teraz niestety musi trochę pocierpieć. Widząc niepokojący błysk w oczach Marco, uśmiechnął się delikatnie.
    - To naprawdę dobry pomysł. Więc jakie plany? - zapytał powoli podnosząc się z ziemi, był pewien, że tym upadkiem narobił sobie nieco siniaków.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Ta, kilka siniaków pewnie będzie - zaśmiał się cicho masując obolałe miejsca. Zaczął się zastanawiać nad jakąś zemstą dla Niemiec, w końcu jemu jak najbardziej się należało. - Porwijmy mu Felicjano na cały dzień, będzie tak wściekły i zazdrosny o niego, że chyba nie usiedzi w miejscu, a ty spędzisz sobie cały dzień z nim przyjemnie się bawiąc - zastanowił się - Chociaż to też nie jest za świetny pomysł... Muszę trochę pomyśleć, a znajdzie się coś lepszego - dodał po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Wiesz na razie to chyba jeszcze nic nie wymyślę. Musisz poczekać aż coś mi się uda wymyślić - puścił do niego oczko i podszedł do niego. - A teraz chodźmy na te lody - pociągnął go z uśmiechem w stronę niewielkiej lodziarni, gdzie to można było kupić gałkowane lody.

    OdpowiedzUsuń
  17. - O to dobrze, z wielką chęcią poznam tego znajomego - powiedział dalej ciągnąc go w stronę lodziarni. po chwili byli na miejscu. Kiedy weszli do środka, brunet zaraz zaczął przyglądać się wszystkim smakom lodów. Nie wiedział jednak po co to robi, w końcu było wiadome, że weźmie lody o smaku czekoladowym, w końcu je uwielbiał.
    - Jakie lody bierzesz? - zapytał z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Ja wezmę czekoladowe - powiedział z lekkim uśmiechem. Jego oczy świeciły się kiedy patrzał na gablotkę pełną lodów. - A co potem chcesz robić? Wracamy do obmyślania planu zemsty na Niemczech? - zapytał z uśmiechem uważnie go obserwując i czekając aż ten zamówi lody.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Nie martw się, nic mi nie będzie - powiedział odrywając wzrok od gablotki i spojrzał na chłopaka. - W końcu tylko się przewróciłem, a nie wpadłem pod samochód - dodał po chwili wpatrując się w niego uważnie. - Dobra, kupuj te lody - uśmiechnął się lekko i skrzyżował ręce na piersi pokazując, że jest zniecierpliwiony.

    OdpowiedzUsuń
  20. - Cóż, większość ekspedientek jest dziwna - powiedział z obojętnością i podszedł do niego trochę bliżej - I nie martw się, jeszcze kilka siniaków do kolekcji nie zrobi mi żadnej różnicy - zaśmiał się cicho i spojrzał w stronę ekspedientki. - Tak, ona jest naprawdę dziwna - powiedział bardziej do siebie. Był już tu parę razy na lodach i za każdym razem kiedy go widziała, ta ekspedientka reagowała tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  21. Alexej odebrał swojego loda i spojrzał na Marko jak na wariata.
    - Wiesz, mi jest jeszcze życie miłe, bo raczej nie chce umierać w męczarniach, w końcu kuzyn ma całą listę tortur - powiedział i polizał swojego loda. - Chodźmy do parku, tam będzie nam się lepiej rozmawiać - mrugnął do niego

    OdpowiedzUsuń
  22. - Nie martw się, w tym parku nie ma placu zabaw, co za tym idzie jest znacznie mniej osób - powiedział liżąc swojego przepysznego loda, naprawdę uwielbiał ten wspaniały smak! Chwilę później złapał chłopaka za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia z lodziarni. Zaraz znaleźli się w parku. Brunet wybrał jakąś ławeczkę stojącą w kącie parku, tuż pod jednym z dużych drzew, i usiadł na niej.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Oczywiście, to raczej nie będzie trudne, ten Włoch potrafi się mnie uczepić z myślą, że zaprowadzę go do mojego brata. Phi, kiedyś mnie z nim nawet pomylił - powiedział przypominając sobie tamto zdarzenie. Po chwili wrócił do zajadania się lodem. - Dobra, więc musimy wymyślić jeszcze konkretnie co zrobimy

    OdpowiedzUsuń
  24. - Hm... Cóż nim więcej osób, tym lepiej! Będzie ciekawiej wyglądać zemsta na Niemczech - zaśmiał się złośliwie i wrócił do zajadania się swoim przepysznym lodem. Powinien częściej przychodzić na lody, w końcu naprawdę są smaczne.

    OdpowiedzUsuń